Powiało grozą?
Domyślam się, że osoby używające sobie tej formułki względem mniejszych czy większych przedsiębiorstw właśnie tak myślą...
Żyjemy w czasach najlepszych z możliwych (rzekomo), bo mamy dostęp właściwie wszędzie nie wychodząc nawet własnego podwórka, domu. Możemy wszystko: być kim chcemy, być z kim chcemy, być tam, gdzie chcemy, mieć to, co chcemy, wszystko!
W końcu wystarczy nieograniczony dostęp do internetu i hajs ;)
I teraz, mając na uwadze wszechobecne, płynące z różnych stron, od różnych autorytetów czy też i anty-autorytetów, że ja mogę wszystko, poniekąd rośniemy w siłę. Szkoda tylko, że nikt nie brał pod uwagę naszego pokoleniowego zakompleksienia, z którego narodził się właśnie HEJT!
A wszelkiego rodzaju udogodnienia pod człowieka stały się lub stają się biczem, bo im bardziej chcemy być dobrzy, tym bardziej dostaje się po dupie od świata.
Kogo winić?
Trudno powiedzieć, bo idee były szczytne, choć nie szyte na miarę społeczeństwa. A przez to, że każdy dziś przynajmniej za pośrednictwem bezkarnego wypowiadania się w sieci każdy może się czuć Panem i Władcą, to ludzie często z tego przywileju korzystają.
Bo skoro nie w życiu realnym, to chociaż dam popis światu wirtualnemu, jaka to ze mnie ważna persona, a osoba czy firma o jakiej się wypowiadam tak pięknie i kwieciście to dno najgorszego sortu jakie może być...
BRAWO!
A teraz do meritum.
Jeśli prowadzisz działalność, nie ważne czy większą czy mniejszą, z pewnością na Twojej drodze stanęła kiedyś tam reklamacja. I w sumie nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo przecież wszyscy jesteśmy ludźmi, błędy się zdarzają, a że żyjemy w cywilizowanym świecie, gdzie zamiast miecza jest język, można porozmawiać i zawiązać kolejną formę umowy w ramach naprawy błędu.
No niby to takie proste, a jednak nie jednej osobie język kołkiem staje jak ma porozmawiać, prawda? Bo przecież zdecydowanie łatwiej podzielić się swoim elokwentnym rozgoryczeniem dodając soczystą opinię w sieci w celu uchronienia innych "naiwnych".
Heh...
Reklamacja - jak to wygląda praktycznie?
Jak żyję, a trochę już tam sobie na tym świecie żyję, byłam święcie przekonana, że choć odrobinę reklamacje w różnych miejscach są do siebie podobne. Owszem - zawsze warto zapytać jak to wygląda w danym miejscu (co zazwyczaj z wygody robię, bo nie chce mi się szukać regulaminów) lub zwyczajnie przeczytać regulamin czy to na miejscu czy na stronie www.
Cóż, my również taki regulamin posiadamy. Ma AŻ 1 STRONĘ! Ale nie ważne już.
Skupmy się na szczegółach.
Przykładowo, o nawet reklamacja z życia! Na pewno pamiętacie, jak w wakacje kupowałam sobie 3 sukienki z pewnej, dość znanej firmy odzieżowej, działającej on-line. Tak mi się spodobały, że postanowiłam dokonać ponownego zakupu. Tym razem m.in. butów.
Niestety te już nie zrobiły na mnie większego wrażenia. W zasadzie kompletnie nie w moim stylu. Zadzwoniłam do firmy, opowiedziałam sytuację. Pani wysłuchała, powiedziała, by wypełnić załączony formularz dokładnie i odesłać z powrotem, zapakowane tak samo, na wskazany adres, na koszt firmy.
Po ok. 2 tygodniach nastąpił zwrot pieniędzy.
I pięknie. Bez nerwów. Bez brzydkich opinii w sieci.
Bez straszenia złymi opiniami w sieci. Same konkrety w miłym tonie ;)
Można? Można!
A teraz, po raz trzeci w naszej karierze, ktoś zgłasza reklamację, że jest niezadowolony z usługi koloryzacji po 14 dniach. Pomijam fakt, że kolor reklamujemy do 3 dni po jego wykonaniu. Uznajmy, że to nie jest aż tak istotne w kwestii tej reklamacji.
Po otrzymaniu wiadomości, że Pani jest niezadowolona z usługi, próbujemy nawiązać kontakt. Najpierw telefonicznie. Nic. Przez Messenger, na który otrzymaliśmy wiadomość. Wiadomość została wyświetlona i dalej nic. Piszemy sms. Nic.
Po jakimś czasie udało się w końcu dodzwonić!!!
W trakcie trwania rozmowy dochodzi do stwierdzenia, że skoro mamy takie piękne opinie w sieci, to chyba nie chcemy, by nam je popsuła swoją... Ooo! Cios poniżej pasa. Zaczyna się straszenie!
Ale to jeszcze nic!
Czy kiedykolwiek udało Wam się zrealizować usługę reklamacji bez oglądania szkód, jakie rzekomo zostały wyrządzone???
Wg zdjęć przed oraz po, jakie posiadamy oraz brak jakichkolwiek zażaleń w najbliższym czasie po koloryzacji, a także znając się na swojej pracy, wiemy, że wszystko jest dobrze ;) I Pani chyba też to wie, ponieważ nie zamierza się pokazać na żywo, tłumacząc się tym, że nie jest z Poznania i nie ma kiedy dojechać...
Reasumując - opinii w sieci jeszcze nie ma.
Czy będzie - nie wiemy.
Jak to się dalej potoczy?
Jeszcze nie wiemy.
Ale wiemy, że naszą pracę zna już bardzo wiele osób. Wiemy, że jesteście z nami, bo nam ufacie. A my, nieustanie się szkoląc, zdobywając wiedzę i podnosząc swoje kwalifikacje, zawsze stajemy na wysokości zadania, by każdy, kto nas opuszczał, nie tylko był zadowolony, ale także zdrowy i bezpieczny ;)
A takie sytuacje to bardzo nieetyczne chwyty poniżej pasa, którym jako przedsiębiorcy, znający się na swojej pracy, nie możemy ulegać, tylko dla tych 5 gwiazdek w sieci. To nie one są wyznacznikiem naszej pracy, tylko właśnie nasi Klienci ❤️
To może Cię zainteresować:
Zapraszamy też na nas FANPAGE oraz konto na INSTAGRAMIE!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz