piątek, 13 lipca 2018

Kiedy jest praca, a nie ma kto pracować czyli refleksje o poszukiwaniu pracowników...

Skąd pomysł na post?


Z życia, z życia...

Żeby nie było, rozmawiamy z różnymi przedsiębiorcami, pracującymi w różnych branżach i wiemy, że to nie jest tylko nasz problem jak pracodawcy. To problem na większą skalę, który pojawił się nagle i nie mamy bladego pojęcia kiedy się skończy...



Pamiętam moje poszukiwania pracy. 


Jeszcze na studiach często pracowałam w charakterze wolontariusza. Pracowałam też jako hostessa, statystka w serialu (sztuczny tłok). Później udało mi się złapać pracę na uczelni, a zaraz po niej, będąc jeszcze studentem dziennym znalazłam pracę na pełen etat i jakoś dałam radę pogodzić wszystkie obowiązki, choć łatwo nie było.

Aaa dodałam już, że moja pierwsza pensja na pełen etat to było jakieś nieco ponad 1100 zł na rękę na miesiąc?! I jak tu żyć, co? Pewnie powiesz, że kiedyś życie było tańsze. Taaa... Mieszkało się na pół, czasem w czwórkę, by mniej płacić za wynajem. Więcej się odkładało, mniej balowało.

Ale czy miałam moment zwątpienia, by przyjąć pracę na etat za takie pieniądze? Może przez chwilę, jednak w trakcie rozmowy o pracę ja już się zgodziłam! I tak sobie pracowałam ;)




Nie piszę to po to, by pokazać jaka to zajebista jestem, że mogę przeżyć za 1100 zł. Bo to nie o to chodzi, by się nisko cenić. Absolutnie nie. Nie lubię się przeceniać. Wiem, co mogę, ile mogę, ale nie będę dyktować warunków na samym początku, kiedy jeszcze nie wiem jak dokładnie ta praca będzie wyglądać w praktyce. Z czasem można podjąć rozmowy o podwyżce i ja takie podejmowałam z pozytywnym skutkiem, ku zadowoleniu obu stron.

I chyba o to właśnie chodzi. O współpracę, a nie o walkę.


A to, co obecnie widzę, patrząc na rynek, to sama nie wiem jak to nazwać... Ręce opadają, bo nie wiadomo już jak rozmawiać.




Są pewne zasady, które wyznajemy i będzie idealnie jak wszyscy będziemy wyznawać takie same lub podobne. Bo miejsc pracy jest wiele i chodzi o to, by znaleźć swoje miejsce w tym wszystkim. Ale to też trzeba siebie nieco znać ;) A to przychodzi z czasem. Nie wszystko od razu.


To, co nas uderza przy poszukiwaniach pracowników, to:



  • coraz trudniej zamieszczać ogłoszenia bezpłatnie, a płatne wcale nie dają oczekiwanych rezultatów w postaci napływających CV,
  • kiedy odpowiadamy na CV, dzwonimy i uwaga: albo telefon nie odbiera albo po drugiej stronie ktoś mówi, że już nie jest zainteresowany pracą (tak w 5 minut?!) - yyyy to po co ktoś wysyła CV???
  • kiedy już się umawiamy na spotkanie, a dana osoba się na nie nie stawia - ??? - sytuacja ma się podobnie, bo albo ktoś nie odbiera telefonu albo się rozmyślił, a ostatnie dwa hity to takie, że dana osoba się zgłosi o ile nie znajdzie pracy blisko domu, a nie mogła poinformować, że nie przyjdzie, bo miała 0 zł na koncie... Pytaliśmy też czy miała dostęp do internetu przez wi-fi - uwaga, powiedziała, że tak... heh jest jeszcze kontakt z nami przez messenger...
  • kiedy zainteresowana osoba nie pracuje w zawodzie kilka lub kilkanaście lat i chce od razu umowę o pracę i minimum 3000,00 zł na rękę, a podczas próbnego strzyżenia waha się, popełnia błędy, nie ma wizji... a na pytanie o koloryzację i zniwelowania koloru żółtego słyszymy, że trzeba dodać czarnego...
  • że rozmowa o pracę zaczyna się od zarobków, a na pytanie o umiejętności cisza...

Nie wiem co jest z tym rynkiem. Wszyscy chcą zarabiać, ale nikt nie chce pracować! 



Rany, mieliśmy przypadek, kiedy ktoś nie ukończył szkoły, ale twierdził, że świetnie sobie radzi. Cóż - szkoła to nie wyznacznik umiejętności, więc spotkaliśmy się. Jednak być może zbyt długa przerwa w wykonywaniu sprawiła, że pewność wykonywania pracy fryzjera nie szła. A być może brak podstawowej wiedzy sprawił, że ktoś nie wiedział jak się za strzyżenie zabrać... 

Nie nam oceniać. Jednak chcieliśmy dać szansę i szkolić od podstaw. Ktoś nie chciał, bo chciał po prostu od razu mieć pracę i zarabiać. Niestety nie mamy zewnętrznych dofinansowań na wolontariat.

Wiem, że być może trudno jest sobie Wam wyobrazić pewne kwestie, kiedy sami nie jesteście przedsiębiorcami. Sama na niektóre kwestie z pozycji pracownika patrzyłam też inaczej. Jednak dobrze mieć możliwość pracy na różnych stanowiskach, z różnymi zadaniami i różną odpowiedzialnością.

Mieliśmy w tym dość krótkim jak na firmę czasie istnienia jeszcze sporo innych kwiatków, których już nawet nie będziemy tu komentować, ale w skrócie powiemy, że tego typu kopniaki po dupie dają sińce, które łatwo się nie goją. Sami wzajemnie uczymy się nieufności. Ludzie ludzi tego uczą. A jest to bez sensu. 

Na szczęście na każdą osobę patrzymy indywidualnie, nie patrząc wstecz na rany. 

Jednak fajnie by było, jakbyśmy się wszyscy traktowali z szacunkiem tak zwyczajnie. Nikt nikogo kochać zaraz nie musi. Wiadomo - zmęczenie swoje robi i czasem emocje biorą górę, ale po to jesteśmy rzekomo inteligentnymi stworzeniami, potrafiącymi mówić, aby sobie nawet później wszystko wyjaśnić. 

Tak myślimy ;)



A co Wy sądzicie o obecnych trendach na rynku pracy? Jakie macie odczucia?




Zapraszamy też na nas FANPAGE oraz konto na INSTAGRAMIE!

2 komentarze:

  1. Dobry post! Ja mam sytuację kiedy chciałam pracować w Polsce w okresie wakacyjnym z jednych salonów fryzjerskich, niestety oferowane salony nie dały mi możliwości nauki, pomocy dla nich. Troszkę przykro, człowiek chce się uczyć, a tutaj nikt nie chce go przygarnąć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :*

      Szkoła to nie gwarancja wiedzy i umiejętności. Dla nas ważne jest zaangażowanie - wtedy można się nauczyć wszystkiego ;)
      Pozdrawiamy serdecznie ;)

      Usuń