Hej!
Trochę tak kontrowersyjnie dziś ;) A co!
Zapewne zauważyliście, co nie było trudne, że od pierwszego dnia jesieni zaczęliśmy współpracę z marką Cameleo i zastaliśmy współorganizatorem wydarzenia: #CzasNaZamiany 6 tygodni do pięknych włosów.
Część z Was mogła zacząć się zastanawiać dlaczego salon fryzjerski strzela sobie w kolano i współpracuje z firmą oferującą produkty do pielęgnacji, stylizacji i koloryzacji domowej, a nie w salonie...
Nie - nie strzeliliśmy sobie w kolano, ponieważ nieustannie przypominamy Was, że efekt pięknych włosów i zdrowych włosów to wypadkowa współpracy na linii Fryzjer-Klient. Nie ma cudów od ręki za jednym razem, kiedy na co dzień olewamy włosy i mamy je generalnie w dupie.
A kiedy okazuje się, że nagle musimy wyglądać olśniewająco, a domowe metody nie działają, to jak trwoga to do Boga, co? W tym wypadku do Fryzjera, ale w sumie na jedno wychodzi, bo tu też oczekujesz cudów!
Teraz myślisz sobie by może, że fakt, właściwa pielęgnacja na co dzień sporo Ci pomoże, ale co w kwestii domowej koloryzacji??? Przecież jak będę się farbować sama w domu, to po co nam fryzjerzy?
KOLORYZACJA DOMOWA
Nie wiem na ile czytasz ulotki, zwłaszcza te informujące przed zastosowaniem czegoś na sobie. To szalenie istotna kwestia!
Dlaczego?
Przede wszystkim mamy tendencję jako naród, że wiele rzeczy robimy na przysłowiową pałę, bo przecież nic nie może być aż tak trudne. W sumie sam proces koloryzacji domowej trudny w istocie nie jest, jeżeli:
- nasze włosy i skóra głowy są zdrowe,
- znamy doskonale produkty,
- zapoznamy się dokładnie z instrukcją,
- wiemy na jakim poziomie jest nasz odrost u nasady, w połowie i na końcach,
- wiemy jaki efekt końcowy chcemy osiągnąć,
- trzymamy się ściśle czasu podanego w ulotce/na opakowaniu,
- chcemy kolor jednolity na całości,
- rozumiemy zasady działania koloru i ich łączenia (i wcale nie mówimy tu o łączeniu dwóch różnych odcieni, a o nałożeniu nowego koloru na nasz obecny).
Niby nie trudne, prawda?
A jednak jeśli pominiemy którykolwiek krok, możemy się spodziewać, że coś może pójść nie tak... A wtedy jest płacz i zgrzytanie zębów, nie mówiąc już o złożyczeniu pod adresem producenta!
A wina gdzie leży? Ano u nas, ale zawsze tak trudno się przyznać samemu przed sobą, no bo jak to, że niby ja popełniłam/popełniłem błąd? Niestety, ale tak...
Nie raz ratowaliśmy włosy po nieudanej koloryzacji domowej, jednak w dużej mierze, by nie powiedzieć, że właściwie to za każdym razem, ktoś eksperymentując w domu nie do końca:
- rozumie zasady działania koloryzacji,
- nie przestrzega czasu, bo serial jest ważniejszy,
- nie chce zostawiać resztki produktu, bo się zmarnuje, więc trzeba zużyć całość, a potem mamy łatki,
- nie rozumie łączenia się kolorów i powstawania nowego na głowie,
- i chyba najważniejsze - ratuje kondycję włosa kolorem na już zamiast właściwą pielęgnacją!
I cóż... Chyba już sami rozumiecie...
Zatem rola fryzjera jako specjalisty siedzącego w branży włosowej to głównie albo ratowanie (co jest dość częste i bolesne dla kondycji włosa i kieszeni) albo tworzy kolory niejednolite na głowie typu highlights, ombre, sombre, flamboyage i inne, których samodzielnie w samu jest trudno stworzyć.
A co do stylizacji, bo i ona się pojawiła - jak najbardziej istotna jest do stosowania w domu. Po to wykonujemy cięcie i pokazujemy możliwości stylizacji i zabawy produktami do stylizacji na co dzień i od święta, by później każdy mógł sam wyczarować niepowtarzalny look w swoim domu ;)
To co? Dalej uważasz, ze koloryzacja w domu i w salonie się wykluczają?
Zapraszamy też na nas FANPAGE oraz konto na INSTAGRAMIE!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz