piątek, 18 stycznia 2019

Tego nie wiesz o ultradźwiękowej metodzie przedłużania włosów!

Jeśli znamy się już trochę dłużej niż od tego artykułu, 


zapewne wiesz, że nie jesteśmy zwolennikami przedłużania włosów.

Ale rynek jest taki a nie inny i ma swoje potrzeby a współczesne możliwości pozwalają zadowolić niejedną potrzebę w różny sposób.

I kiedy tylko usłyszeliśmy samą nazwę ultradźwiękowego przedłużania włosów mylnie ją zrozumieliśmy. Myśleliśmy o czymś na kształt odbudowy włosa lub stymulacji do jego wzrostu.

A jednak nie! Ultradźwiękowe przedłużanie włosów to zaiste kolejna metoda, bezpieczniejszego przedłużania włosów. O ile przedłużanie włosów w ogóle może być dla samego włosa bezpieczne, bo w tym temacie dalej jesteśmy nieco sceptyczni...

Jednak skoro padło pytanie co o takiej formie przedłużania włosów myślimy, postanowiliśmy to czym prędzej dla Was sprawdzić ;)

O samym przedłużaniu włosów pisaliśmy Wam już kilka lat temu TUTAJ.




Dla uschematyzowania tematu przypomnimy metody przedłużania włosów:


  • laserowo,
  • keratynowo na ciepło,
  • pistoletem keratynowym (racoon),
  • brazylijska metoda,
  • na taśmy (tissage),
  • warkoczykami,
  • za pomocą tulejek zwykłych lub termokurczliwych,
  • clip on/off,
  • tape-on,
  • mikroringi (easy loop),
  • ultradziękami,
  • za pomocą nanoringów,



a dziś skupimy się na tym jednym konkretnym czyli:


ULTRADŹWIĘKOWA METODA PRZEDŁUŻANIA WŁOSÓW


Zanim opiszemy tą metodę uznawaną za najmniej szkodliwą dla włosa, najmniej inwazyjną, powiedzmy to sobie od razu prosto z mostu:

NIE ISTNIEJE TAKA METODA PRZEDŁUŻANIA WŁOSÓW, 
KTÓRA JEST BEZPIECZNA!

Nie i koniec. Dlaczego?

Ponieważ to zawsze jest doczepienie włosów do naszych, blisko nasady, przez co to właśnie nasze własne są narażone na dźwiganie dodatkowego ciężaru. A to z kolei przełoży się na ich osłabienie, rozciąganie, możliwy ból skóry głowy przy wyjątkowo wrażliwej skórze, a w konsekwencji na końcu wypadanie.


Zatem dlaczego istnieją metody przedłużania włosów?


Bo nazwijmy to ogólnie "RYNEK" byłby idiotką, nie odpowiadając na rosnące potrzeby rynku czyli konsumentów. To zysk. A skoro można dać konsumentom, to czego chcą i jeszcze na tym zarobić, to grzechem byłoby nie wykorzystać tej sposobności. I tyle. Sprawa jest jasna.

Nie oznacza to, że nigdy nie podejmiemy się przedłużania włosów w salonie - zwyczajnie czujemy, że naszą misją jest edukacja. My mówimy jak jest, jakie będą konsekwencje. Uważamy, że znając wszystkie za i przeciw każda dorosła osoba odpowiada już za swoje wybory.


Ultradźwiękowa metoda przedłużania włosów 


uznana jest za jedną z najmniej inwazyjnych (zaraz obok mikroringów). Tłumaczone jest to tym, że wykonuje się ją na zimno, za pomocą procesu tzw. "zimnej fuzji". Śledząc nasz blog regularnie zapewne wiesz już, że podstawowym budulcem włosa jest keratyna czyli białko. A to podane zbyt wysokiej temperaturze, rozpada się. Zatem teoretycznie jeżeli zamiast zgrzewać włosy na gorąco, wykonamy zabieg zgrzewania na zimno, keratyna powinna zostać nietknięta.

Zacznijmy jednak od tego na czym polega sam proces...

Łączenie materiałów za pomocą ultradźwięków polega na takim działaniu fal akustycznych o wysokich częstotliwościach, aby wszystkie mikroskopijne cząsteczki jednego i drugiego materiału stały się na tyle plastyczne, by mogły się złączyć. Dla zobrazowania możecie sobie to wyobrazić jako zamek błyskawiczny - muszą się tak zazębić, po czym następuje zastygnięcie i tym samym 2 odrębne materiały stają się jednością.

Tylko że na włosy ta idea nie działa identycznie... Bo gdyby tak było, doczepiane włosy stałby się naszymi włosami i byłby z nami aż do ścięcia. A jednak czytamy, że włosy doczepiane metodą ultradźwięków nosi się do ok. 6 miesięcy... Po czym trzeba je ściągnąć! Zatem niby jakie łączenia, jaka fuzja???



Sam proces wygląda tak (jak dla nas skąpe informacje):

  • urządzenie do ultradźwiękowego przedłużania włosów działa punktowo - na powierzchnię włosa będącą między płytkami umiejscowionymi na końcach urządzenia;
  • emisja wytwarzanych fal wprowadza cząsteczki keratyny w drgania co oznacza zmianę struktury i następuje łączenie łuski keratynowej z naturalnym włosiem;
  • same łączenia są wyjątkowo płaskie, przez co mniej wyczuwalne;
  • samo urządzenie ma wbudowany minutnik dostosowujący siłę i czas potrzebne do "zgrzania" włosów.
Czytamy, że metoda ta polecana jest głównie właścicielkom suchych i zniszczonych włosów, czego osobiście my byśmy właśnie z tego powodu nie polecali. Ponieważ takie włosy wymagają innego podejścia, właściwej pielęgnacji, a nie dodatkowego obciążenia. 

Jest to także rozwiązanie dla osób uczulonych na metale zawarte w mikroringach. 



Zalety ultradźwiękowej metody przedłużania włosów


Od razu powiemy, że źródłem tych zalet jest internet, nie nasze przekonania! To są te zalety, które chcecie widzieć jako konsumentki poszukującego optymalnego rozwiązania, posiadania długich włosów na już i na dłużej oraz uspokojenie, że to bezpieczna metoda...

Oto te zalety:
  • płaskie, niewyczuwalne łączenie,
  • długotrwały efekt (do ok. 2-6 miesięcy - różne źródła),
  • trwałe łączenie,
  • keratyna jako spoiwo łączenie włosów,
  • nieplątanie się włosów nawet przy 3 cm odrostu,
  • brak ciepła wytwarzanego podczas łączenia pasm,
  • łączenia punktowe,
  • dla alergików na metale,
  • szybszy czas aplikacji pasm (można doczepiać kilka pasemek jednocześnie).

Wady z internetu:

  • dłużej ściąga się pasma,
  • mniej estetyczne łączenia niż przy zgrzaniu pasm na ciepło,
  • czasochłonne odświeżanie fryzury.



Podsumowanie


Cóż nowego możemy CI tu na sam koniec napisać. W zasadzie wszystko już powiedzieliśmy. Decyzja należy do Ciebie. Naszym zdaniem osoby mogące pozwolić sobie na bardziej inwazyjne przedłużanie włosów niż włosy na żyłce od czasu do czasu to te, które szczycą się wyjątkowo zdrowymi i gęstymi włosami, ale zazwyczaj to nie one chcą je przedłużać...







Zapraszamy też na nas FANPAGE oraz konto na INSTAGRAMIE!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz